poniedziałek, 14 października 2013

Literatura kobieca: top10 / część III i ostatnia


... czyli dlaczego „Przeminęło z wiatrem” to książka nr 1


O literaturze kobiecej da się powiedzieć wiele (co już w zasadzie zrobiliśmy). Ale najważniejsze jest to, że są takie książki z metką „literatura kobieca”, które są tak dobre, że wszelkie metki same z nich odpadają. Literatura, ta prawdziwa i doskonała, broni się m.in. przed szufladkowaniem, bo jest czymś zbyt wielkim na to, by dało się ją gdzieś upchnąć.
Do tej kategorii z pewnością zalicza się „Przeminęło z wiatrem” Margaret Mitchell. Niezwykłe studium psychologiczne i socjologiczne, wielka opowieść o wojnie secesyjnej i losach ludzi, którzy musieli poradzić sobie z upadkiem ich świata i odbudową – już nie ich – cywilizacji. Książka, w której nie ma ani jednej zbędnej strony, książka, która zmieniła sposób patrzenia na Południowców, która pomogła w tym, by przestano uważać ich jedynie za poganiaczy niewolników. Rozmach, wyrazistość i to coś, co chwyta za gardło i każe wciąż wracać do „Przeminęło z wiatrem” sprawia, że jest to jedna z najważniejszych pozycji na liście najlepszych dzieł świata.



I na tym kończymy naszą epopeję na temat literatury kobiecej. Co byście Państwo powiedzieli na stoczenie batalii z literaturą męską…?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz