... czyli dlaczego „Przeminęło z wiatrem” to książka nr 1
O
literaturze kobiecej da się powiedzieć wiele (co już w zasadzie zrobiliśmy). Ale
najważniejsze jest to, że są takie książki z metką „literatura kobieca”, które
są tak dobre, że wszelkie metki same z nich odpadają. Literatura, ta prawdziwa
i doskonała, broni się m.in. przed szufladkowaniem, bo jest czymś zbyt wielkim
na to, by dało się ją gdzieś upchnąć.
Do
tej kategorii z pewnością zalicza się „Przeminęło
z wiatrem” Margaret Mitchell. Niezwykłe studium psychologiczne i
socjologiczne, wielka opowieść o wojnie secesyjnej i losach ludzi, którzy
musieli poradzić sobie z upadkiem ich świata i odbudową – już nie ich –
cywilizacji. Książka, w której nie ma ani jednej zbędnej strony, książka, która
zmieniła sposób patrzenia na Południowców, która pomogła w tym, by przestano
uważać ich jedynie za poganiaczy niewolników. Rozmach, wyrazistość i to coś, co
chwyta za gardło i każe wciąż wracać do „Przeminęło z wiatrem” sprawia, że jest
to jedna z najważniejszych pozycji na liście najlepszych dzieł świata.
I
na tym kończymy naszą epopeję na temat literatury kobiecej. Co byście Państwo
powiedzieli na stoczenie batalii z literaturą męską…?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz