Skromna, dobrze ułożona dziewczyna, która wyróżnia się tylko swoim złotym serduszkiem – będącym, jak wiadomo, elementem zgoła niepozornym. I on – przystojny, rozchwytywany przez kobiety, trochę łobuz. On zakochuje się w niej, ona nagle okazuje się być prawdziwą pięknością (przynajmniej dla niego). Więc on – odnajdując jej miłość – odnajduje zarazem spokój i życiową stabilizację. Ślub. Pocałunek. Spojrzenie w oczy. Koniec.
Czy
cała literatura kobieca wygląda właśnie TAK?
Ludzie
nie byliby ludźmi, gdyby nie tworzyli podziałów. Lepiej się czujemy, kiedy coś nowego
możemy umiejscowić w odpowiedniej szufladce, podpisanej dla nas przez obyczaj. To
się nazywa: normy społeczne. Tem sposobem, tak samo jak do szuflady na
skarpetki wsadzamy skarpetki (a nie np. sztućce), kiedy przed oczami jawi nam się
tytuł „Sezonowa miłość” – upychamy go do szufladki z literaturą kobiecą. I nie
liczy się wtedy to, że w tej samej szufladzie panoszy nam się już pani Grochola,
trzymająca pod pachą „50 twarzy Greya”. Literatura kobieca to literatura
kobieca – koniec tematu.

Nie
od dziś wiadomo, że zamykanie się w skorupce stereotypów nikomu na dobre nie
wychodzi, ale najjaskrawiej uwidacznia się to na gruncie literatury. Książki uruchamiają
wyobraźnię, pobudzają myślenie, poszerzają horyzonty – i tak dalej. Jeśli więc
podchodzimy do nich z zamiarem lekceważenia tych tytułów, które zdążyliśmy już
włożyć między ckliwe romansidełka – mamy chyba do czynienia z małym paradoksem?
Jak
książka jest dobra, nie ma się co bawić w rozdzielanie na płci, warto ją
przeczytać. Tak brzmi jedenaste przykazanie.
Warto zobaczyć:
Literatura kobieca: top10 / część I
Literatura kobieca: top10 / część II
Literatura kobieca: top 10 / część III i ostatnia
Literatura kobieca: top10 / część I
Literatura kobieca: top10 / część II
Literatura kobieca: top 10 / część III i ostatnia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz